
Co się stanie, gdy zaufasz sobie i pójdziesz pod prąd?
Z serca Europy na sześć kontynentów: historia odwagi, wizji i wytrwałości
Są takie opowieści, które zostają z nami na długo – nie dlatego, że są spektakularne, ale dlatego, że pokazują, jak zwykły człowiek, dzięki konsekwencji i wyczuciu, buduje coś niezwykłego. I właśnie o takiej historii dziś piszę – dla Ciebie, bo być może właśnie rozważasz stworzenie czegoś własnego. Czegoś, co da Ci wolność, spełnienie, nowe poczucie kierunku.
Początki, które nie zapowiadały sukcesu
Wszystko zaczęło się w 1993 roku. Młody mężczyzna, wychowany w rodzinie o silnych korzeniach przedsiębiorczych, postanawia pójść własną drogą. Choć jego bliscy prowadzili tradycyjne firmy – konserwownię i firmę budowlaną – on decyduje się zainwestować wszystkie swoje oszczędności w coś zupełnie innego: w działalność związaną ze zdrowiem i dobrym samopoczuciem.
Wcześniej pracował jako mechanik samochodowy, wieczorami dorabiał naprawiając auta znajomym. Kiedy zaczął studia inżynierskie, szybko zorientował się, że potrzebuje dodatkowych dochodów. Tak trafił do sprzedaży bezpośredniej. Krok po kroku rozwijał się, aż w końcu – po upadku firmy, z którą był związany – postanowił stworzyć własną.
W tamtym czasie rynek suplementów diety w Niemczech właściwie nie istniał. Tym bardziej nie istniał segment premium. Ale on widział potencjał. I miał jeden cel: zbudować firmę opartą na wartościach, z etycznym fundamentem, która nie tylko oferuje produkty, ale też tworzy przestrzeń dla innych ludzi do rozwoju.
Trzy dekady wzrostu i nieprzerwanej pracy
Dziś jego firma działa na sześciu kontynentach. Przez ponad 30 lat nie zanotowała ani jednego roku spadku. Wręcz przeciwnie – jej przychody w ostatnim roku przekroczyły 3 miliardy dolarów.
Jak do tego doszło? Kluczowe były trzy rzeczy:
– odważna wizja,
– długofalowe planowanie,
– i zespół ludzi, którzy naprawdę wierzą w to, co robią.
Od początku rozwój miał charakter międzynarodowy – najpierw Europa, później Azja i Ameryka. Dziś kolejne biura powstają m.in. w Rumunii, Kazachstanie, Peru czy Wietnamie.
Jakość i innowacja w centrum uwagi
Branża zdrowia i urody nie jest łatwa. Każdy kraj ma własne przepisy, regulacje, ograniczenia. Ale to, co od początku przyświecało tej historii, to podejście: wszystko robione na najwyższym poziomie.
W centrum działań jest ciągła innowacja – nie tylko w produktach, ale i w sposobie ich tworzenia. Miliony euro inwestowane są każdego roku w badania i rozwój, we współpracy z instytutami naukowymi z Austrii, Luksemburga czy Niemiec.
Pytanie, które stale towarzyszy zespołowi brzmi:
„Jak skutecznie dostarczyć składniki odżywcze do komórek?”
To właśnie wokół tej idei budowana jest przewaga.
Dlaczego Luksemburg?
Choć początki firmy miały miejsce w Niemczech, przełomowym momentem była decyzja o przeniesieniu międzynarodowej centrali do Luksemburga – konkretnie do Schengen. To nie był przypadek.
Z tego miejsca widać trzy kraje jednocześnie. I rzeczywiście – to miejsce stało się symbolem prawdziwie międzynarodowego ducha. Stabilność polityczna, bezpieczeństwo, wysoki poziom edukacji i jakości życia – to wszystko sprawiło, że zarówno prywatnie, jak i zawodowo, Luksemburg stał się domem.
Kultura, która nie powstała w czasach łatwych
To, co wyróżnia tę organizację, to podejście do ludzi. Sukces nie powstał „dla sukcesu”. Wszystko od początku miało służyć poprawie jakości życia innych.
Dlatego relacje z partnerami biznesowymi są oparte na zaufaniu i wzajemnym szacunku. A kiedy przychodziły trudniejsze momenty – to właśnie te wartości pozwalały firmie trwać.
Bo jak mówi sam założyciel: „Prawdziwe przywództwo nie rodzi się w czasach spokoju. Kształtuje się w kryzysie.”
Dbałość o ludzi
W tej organizacji dbałość o pracowników nie kończy się na umowie. Zespół otrzymuje nie tylko bonusy czy plany emerytalne, ale też realne wsparcie w codziennym życiu: zdrowe posiłki, opiekę trenera personalnego, produkty firmowe, a nawet plan budowy mieszkań pracowniczych blisko siedziby.
To konkretne działania, które pokazują, że człowiek jest tu w centrum – nie tylko jako „zasób”, ale jako pełnowartościowa istota, z potrzebami, marzeniami, rodziną.
Co dalej?
Dziś firma wciąż rośnie. Kolejne rynki się otwierają, kolejne zespoły powstają. Ale jedno się nie zmienia – filozofia działania: długofalowa, elastyczna, oparta na wartościach, a nie tylko liczbach.
W świecie, który często pędzi bez refleksji, ta historia przypomina, że można inaczej.
Nie idealizuję. Nie każda droga jest prosta. Ale każda może być autentyczna. A to, w moim odczuciu, najważniejsze.
Jeśli ta historia coś w Tobie poruszyła – być może warto ją zapisać. Nie po to, by coś „robić”. Ale po to, by pamiętać, że odwaga, konsekwencja i jasna wizja naprawdę mogą zmienić świat. Nawet jeśli wszystko zaczyna się bardzo skromnie.